Gdy tylko ten stwór zjawił się za Verme, delikatne ciarki przeszły mi po grzbiecie. Potrafię być miły, ale nie lubię takich typków. Wrzuciłem szybko Amelil na grzbiet i pobiegliśmy do jaskini. Verme pewnie pomyślał, że uciekłem... Phi... Oddalając się, usłyszałem: - A idź tchórzu...
- Niemiły ten pan był i jaki ohydny stwór. - ,,Amcia'' po raz pierwszy powiedziała coś wyraźnie i nie pieściła się. Uśmiechnąłem się. Przez tydzień nie chodziłem nad wodospad, w obawie, że znowu go spotkam - w dodatku obawiałem się o małą. Później - przez rok i 2 miesiące przeżywaliśmy różne przygody, aż pewnego dnia wyszedłem jak zawsze nad wodospad i zostawiłem Amelil - która już nie była mała. Była zajęta czytaniem książki. Gdy wróciłem, zobaczyłem ją zupełnie inną, choć się domyślałem, że wypiła eliksir przemiany...
<END>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz