~
Ruszyliśmy do ślubnego kobierca. Po tysiącu obietnic i wyrzeczeń w końcu Rufus zezwolił na pocałunek. Hyphen porwał mnie i ucałował szaleńczo. Zebrani wiwatowali i krzyczęli radośnie.
<Sorry, że tak krótko ale mam trochę na głowie>
~
Ruszyliśmy do ślubnego kobierca. Po tysiącu obietnic i wyrzeczeń w końcu Rufus zezwolił na pocałunek. Hyphen porwał mnie i ucałował szaleńczo. Zebrani wiwatowali i krzyczęli radośnie.
<Sorry, że tak krótko ale mam trochę na głowie>
-Pole Saturna? Chcesz tam dokończyć bitwę?-Niezbyt pasowały mi takim przenosiny.
-Nie,nie. Czy nie chciałabyś pójść że mną na taki rekreacyjny spacerek?
-Zero lawin i uspokajającej muzyczki?
-Zero.-Powiedział szczędząc się.
-Hm..spoko. Ktoś idzie z nami?