sobota, 28 lutego 2015

Od Cato - Cd Fiammy

- Heh... Moja psychika, przyzwyczaiła się do samotności. Ta społeczna część wyschła, tak jak staw bez deszczu. Po prostu przywykła do tego, uznała, że innych nie potrzebuje. A teraz, ktoś wykazuje marne zainteresowanie mną. - Westchnąłem głośno. - Mam namyśli ciebie. I społeczna część mnie, zapragnęła znów być 'napełniona. Psychika to naprawdę okropna, rzecz... - zrezygnowany pokręciłem głową.
Jeszcze raz przyłożyłem irę do łapy i mocno przeciągnąłem nią po skórze. Utworzyła się kolejny rów w skórze, do którego w zaledwie kilka sekund napłynęła krew. Szkarłatny płyn, zaczął wypływać ze szramy.
Fiamma patrzyła z lekkim niepokojem na brak mojego pohamowania w sprawie w pewnym sensie samookaleczenia. Spojrzałem na nią ze smutkiem.
<Fiamma?>

piątek, 27 lutego 2015

Od Fiammy CD Cato

-Nie kłam.-Warknęłam.Oboje byliśmy geniuszami i byłam pewna,że on dobrze wie co odczuwa.
-Dobra,dobra..mam teorię.Ale uwaga..nie mam pojęcia czy to prawda.
-Nie przedłużaj tylko mów.-Powiedziałam zniecierpliwiona.
-Bo ja chyba..

<Aleee krótko!Cato odpisz.>

czwartek, 26 lutego 2015

Od Cato - Cd Fiammy

- Jaa... - zmieszałem się. - Nie mam pojęcia - postanowiłem jednak skłamać. Miałem jedną teorię, ale nie wypowiem za nic jej na głos... Nie chcę by okazała się prawdą.
Dlaczego to cholerstwo nie działa?! Uporczywie przyłożyłem irę do skóry i przejechałem po niej mocno przyciskając przedmiot. Zero efektu. Tylko więcej krwi.
Jeszcze raz.
Moja łapa zdążyła się zrobić cała czerwona, jak również śnieg pode mną.
Kolejna rana. Ta była naprawdę głęboka. Skóra na jej brzegach rozstąpiła się na boki. Dopiero teraz przypomniałem sobie, że jest tu Fiamma... Spojrzałem na nią z troską...
<Fi?>

Od Fiammy CD Cato

Kiedy zobaczyłam krew już wiedziałam,że coś mu poszło nie tak.Upewniły mnie przekleństwa pod jego nosem.
-Jakieś uczucie się mnie uporczywie trzyma przez co zaklęcie nie chce działać.-Powiedział do siebie.
Nie powiem,ucieszyłam się.Cato zostanie,ale na jak długo?W końcu nie może być na mnie wściekły w nieskończoność nie?
-To...kiedy skończysz się na mnie wkurzać?
-To nie wściekłość.-Wytłumaczył.-To o wiele bardziej..destrukcyjne uczucie?
-Smutek?Żal?Tęsknota?
-Chciałbym.-Warknął.On wiedział co to za uczucie.
-Podziel się ze mną wiedzą.

<Cato?>

Od Cato - Cd Fiammy

- Tak właściwie to weź go sobie - podałem jej irę. Fiamma spojrzała na mnie ze zdziwieniem, nie spodziewała się tego. Chwyciłem kolejną gałązkę i przekształciłem ją w jeszcze jeden metalowy walec. - Mogę stworzyć takich biliony. A ta może być twoją pamiątką.
- Pamiątką? Dnia z tobą w orli głównej? Nie, podziękuję.
- Jedynego dnia ze mną - uśmiechnąłem się uroczo. Po czym przyłożyłem irę do skóry na łapie. Czekałem powoli, aż się nagrzeje. - Niestety będę jeszcze żył, ale się cofnę do poprzedniego stanu. Tego bezuczuciowego - uśmiechnąłem się do niej, odrywając wzrok od nagrzewającego się pręta. - Możemy pogadać przez jakiś czas, trochę zajmie wyrysowanie całego ramienia - metal już czerwony, wystarczająco gorący. Przesunąłem nim po skórze, na początku lekko, o kilka centymetrów. Skrzywiłem się i syknąłem z bólu, z linii zaczęła ciec krew.
<Fiamma?>

Od Fiammy CD Cato

Przypatrywałam się Cato,który z mściwością rozszarpywał gardło niedźwiedzia.Kiedy spojrzał w końcu na niego z góry powiedziałam:
-Co to miał znaczyć?Właściwie...dobra nie pytam.A teraz..oddaj mi ten pręt.
-Niby dlaczego?-Warknął.-To moje życie.
-Ale..-Brakowało mi argumentów.

<Cato?Sorry,że krótko)

poniedziałek, 23 lutego 2015

Od Cato - Cd Fiammy

Odszedłem kawałek po czym, usiadłem tuż za drzewem. Wiedziałem, że jeśli będzie mnie śledzić, to nie krok za mną, a kawałek dalej, więc najprawdopodobniej mnie ominie.
Przyłożyłem metalowy walec będący na swój sposób różdżką do futra na lewej łapie (tam gdzie początkowo był znak blokujący emocje). Tak właściwie jej nazwa brzmiała ira, służyła do nakładania run.
Narzędzie właśnie zaczynało się nagrzewać, kiedy:
- Co ty wyprawiasz? - spytała nie koniecznie spokojnie Fiamma.
Przewróciłem oczami. GDZIE CHOLERA JEST TEN NIEDŹWIEDŹ?! Już miałem jej odpowiedzieć. Rozległ się ryk i zza zarośli nadbiegł niedźwiedź.
- Naprawdę... - powiedziałem załamany... - CHCIAŁEM ALBO MIŚKA ALBO COŚ GORSZEGO! NIE NIEDŹWIEDZIA I FIAMME NARAZ!!! - ten piorunujący wzrok Fi - bezcenny.
Natychmiast się na niego rzuciłem, rozrywając mu tętnice szyjną.Spojrzałem na trupa z udawanym smutnkiem.
- A miałeś ty mnie zabić, kolego.
<Fiamma?>

Od Fiammy CD Cato

-Co tu robisz?-Syknął a ja w tym momencie zauważyłam błysk metalu w jego łapach.
-Co chcesz z tym zrobić?-Spytałam starając się ukryć trwogę.
-A co cię to obchodzi?-Warknął przeciągle.-Myślałem,że sobie mnie odpuściłaś.
-Ja nie odpuszczam.Po prostu..zdecydowałam się zmienić taktykę.
-Pocałunki to,też była taktyka?-Spytał z pogardą.-Chciałaś mnie miłością utrzymać przy życiu?-Parsknął.-Sorry ale to nie zadziała.
Po czym odwrócił się i ruszył przed siebie.
-...

<Cato?>

Od Cato - Cd Fiammy

Heh... Co za wadera... O co jej chodziło? Nikt o zdrowych zmysłach nie próbował by mnie uratować. Z nieskrywanym uśmiechem na twarzy czekałby, aż się wykończę. Jeszcze pewnie niewielki procent, sam zepchnąłby mnie w przepaść...
A ta chciała pomóc. Nawet trochę pomogła... na swój sposób. 
Potrząsnąłem głową w zamyśleniu.
Chociaż nie wiem, czy od razu musiałem ją tak odpychać i grać tak bardzo... niedojrzałego. Manipulowanie innymi jest przydatne... ale... Może miała jakiś powód? Heh... szkoda, że nie umiem czytać w myślach. W tym przypadku umiejętność by się przydała.
Pozwę rodziców, jeśli w ogóle istnieją.
Teraz chociaż robotę dokończę.
Zacząłem iść w stronę najbliższego urwiska. Na szczęście nasz krajobraz zapewnił ich niemałą ilość, ale nadal miałem dość daleko.
Może natknę się na jakiegoś niedźwiedzia polarnego i zrobi to za mnie? Albo coś gorszego...
- Ponownie będziesz się nad sobą użalał? - warknęła Fiamma zanim zdążyłem na dobre wyjść zza zarośli...
- Nie. Jednak wolę niedźwiedzia - odpowiedz trochę ją zbiła z tropu, a ja korzystając z momentu, ominąłem ją i zacząłem się oddalać.
Tak właściwie to mogę spróbować odnowić run... Wtedy będę stabilniejszy emocjonalnie. Chociaż nie do końca. Wtedy nie ma co być stabilne, emocji nie ma.
Podniosłem pobliski patyk, zamieniając go z błyskiem w podłużny wąski i zimny walec metalu zwężający się u końcowi. Wtedy usłyszałem skrzypnięcie śniegu pod stopami Fiammy.
Błagam, ześlijcie mi tu niedźwiedzia.
<Fiamma?>

Od Fiammy CD Cato

Na wpół świadomie na wpół kierowana przez frustrację uniosłam łeb i powiedziałam:
-Jak chcesz.Nie będę pocieszać dużego dziecka.
Po czym odeszłam bezszelestnie zostawiając go samego.

~

Tęskno mi było za Shi albo innym basiorem,który mógł by mnie rozśmieszyć.Od paru dni nikt się do mnie nie odzywał.Najwidoczniej jestem po prostu okropna.Z rozmyślań wyrwał mnie szelest liści za mną.Odwróciłam się błyskawicznie myśląc,że to Follia znowu chce ze mną pogadać.Niestety to nawet nie była wadera.Ze śnieżnego krajobrazu wyłonił się Cato.
-Ponownie będziesz się nad sobą użalał?-Warknęłam.Miałam go dosyć.

<Cato?>

niedziela, 22 lutego 2015

Od Cato - Cd Fiammy

- Spór... Ciekawy ten spór. Dziwnie... -przekrzywiłem łeb myśląc nad odpowiednim przymiotnikiem. -... nijaki. Zdecydowanie. Spory zazwyczaj są bardziej... namiętne. Fajerwerki! Pościgi! Wybuchy! I tym podobne, a tak to co... Siedzimy na śniegu jedno gada, drugie go całuje, ogólny rozpierdziel, ale sporem to nazwać nie mogę, wybacz - ukłoniłem się lekko. - Co do współpracy, twa boska reputacja mogłaby się zniszczyć. Jestem zbyt niegodny tej posadzki, och wielka pani alfo. - Ukłoniłem się i zacząłem wycofywać, przodem w stronę Fiammy. - Odchodzę poniżony o wielka wysokość. - Uspokoiłem się i wyprostowany usiadłem. Pokręciłem głową - Widzisz? To do siebie nie pasuje. Alfa i największy psychol watahy. Co? Oni ze sobą rozmawiają? Ale jak to? Alfa powinna być godna, a takich jak on wywalać na zbity pysk.
<Fiamma?>

Od Fiammy CD Cato

Spuściłam łeb.Zachowywałam się jak zakochana uczennica.Koniec z tym.
-Masz rację.Od teraz już nigdy cię nie pocałuję.-Powiedziałam całkowicie bez uczuć.
Cato podniósł brew pytająco.
-Nie chciałem..
-Dobrze wiem o co ci chodziło i masz całkowitą rację.Zostańmy..przyjaciółmi co?Tak czy siak będziemy pracować razem.-Postarałam się o blady uśmiech.Basior był co najmniej zdezorientowany.
-Nie zachowuj się jak małolat.Będziesz teraz obrażona?-Warknął.
-Nie..po protu chcę załagodzić spór.-Teraz to ja byłam mocno zdezorientowana.

<Cato?>

Od Cato CD Fiamma

Zakryłem oczy łapą.
Czy ona naprawdę znowu to zrobiła? NO CO ZA WILCZYCA. Napalona za bardzo czy jak?
Rzuciłem nie to zaklęcie i każda z napotkanych osób się we mnie zakocha, będzie chciała wziąć ze mną z marszu ślub i mieć 10 małych bezdennych kuleczek destrukcji znanymi również jako szczeniaki? Choooociaż... Mogę mieć też halucynację. Nie, żebra i skrzydło by nie bolały... chyba...
- Poza tym niepisane zasady publiczne mówią, że się chyba nie powinno OD TAK całować kogoś - spojrzałem na nią z nieprzeniknioną miną. - Etykieta i te sprawy. No wiesz, nie moja działka, ale to chyba twój ośrodek działek rekreacyjnych i powinnaś znać jego prawa. - rzuciłem jej wyczekujące spojrzenie.
<Fiamma?>

Od Fiammy CD Cato

-Nie możesz tak myśleć!
-Naprawdę?Myślisz,że jestem głupi?!
-Nie,ale się mylisz.
-Chciałbym Fi,chciałbym..-Pokręcił głową z westchnieniem.-Ale znam cię na tyle aby...
Zamknęłam mu usta pocałunkiem.Przez chwilę stał osłupiał a potem lekko go odwzajemnił zanim się delikatnie odsunął.
-Nadal to robisz..
-Nadal robię co?Okazuję ci prawdziwe uczucie?
-Nadal pocieszasz rannego.
-Przecież nim nie jesteś.
-Fizycznie nie ale sama wiesz,że psychiczne jest ze mną naprawdę źle.Po za tym nie możesz mnie całować za każdym razem kiedy mówię coś niewygodnego.-Lekko zmarszczył czoło.

<Cato?>

Od Cato - Cd Fiammy

Po chwili ciszy, odezwałem się:
- Sama siebie nie przekonujesz - pokręciłem głową. - Dobry kłamca to taki który wierzy w to co mówi.
Położyłem się spokojnie na ziemi. Zamknąłem oczy i odetchnąłem głęboko, co trochę mnie zabolało.
- Za jakiś czas i tak będziesz mnie ignorować - powiedziałem beznamiętnym tonem, nadal z zamkniętymi oczami. - Jak na razie nie umieram - powiedziałem cicho, tym samym zachrypniętym i zmęczonym głosem.
Ziewnąłem przeciągle i wyciągnąłem się na śniegu, układając się (prawie) wygodnie na śniegu.
- Będziesz robić to co wszyscy... Cato = potencjalne zagrożenie dla otoczenia - dodałem po chwili milczenia.
<Fiamma?>

Od Fiammy CD Cato

-Potrzebowałem powietrza..-Tłumaczy.
Podeszłam i stanęłam obok niego.Chciałam złapać jego spojrzenie,lecz wciąż odwracał wzrok.
-Ja naprawdę nie wiem czemu to zrobiłam..
-A ja chyba wiem.-Powiedział krótko patrząc się w dal.-Po prostu..żal ci umierających.
-Co?-Zdziwiłam się.
-Gdybym był w pełni sił to nawet gdybym był idealny nie zwróciłabyś na mnie uwagi.-Wytłumaczył a przez jego pysk przebiegł cień smutku i wściekłości.
-To nie prawda..-Powiedziałam słabo.
-Nie kłam.-Warknął.

<Cato?>

Od Cato - Cd Fiammy

Lekko się uśmiechnąłem. Nie byłem pewien co o tym sądzić... Zupełnie nic.
Podniosłem się powoli z medycznego legowiska, z mimowolnym lekkim skrzywieniem.
Po prostu wyszedłem na dwór. Odetchnąłem zimnym rześkim powietrzem.
Dlaczego to zrobiła? Dlaczego mnie pocałowała? Przecież jako alfa wie jaki jestem. Mroczny, zimny, ostro chory psychicznie... a ona swoje. Próbowała utrzymać mnie przy życiu...
Ostatecznie to jednak ja podjąłem decyzję... Zatrzymałem się wtedy nad przepaścią.
Co ja wtedy myślałem? Próbowałem sobie przypomnieć...
Jedyne co mi na myśl przychodziło to jej twarz. Twarz Fiammy.
Zdecydowanie odbiło mi do reszty, powinienem raczej spytać medyka, czy przypadkiem nie ma od tych wszystkich prób samobójczych wstrząśnienia mózgu.
Na dodatek tatuaż... Nie działa, jest cały pozabliźniany. Znaki straciły całą swoją agresję... Pewnie nawet i znikną za pare dni, tygodni..
- Co tak szybko uciekłeś? - usłyszałem za sobą głos wadery, której niestety zawdzięczam życie...
<Fiamma?>

Od Fiammy CD Cato

-Do domu.-Uśmiechnęłam się.
-A czy ja tego chciałem?-Jęknął.
-To było dla twojego dobra.-Powiedziałam zmieszana.
-Dla dobra mego ciała a duszy?
-Ale..o co chodzi?Nadal chcesz umrzeć?
-Chodzi mi o pocałunek.
Pocałunek...no tak!Zupełnie o tym zapomniałam.Naprawdę nie myślałam,że to zapamięta,myślałam,że na to nie zwróci uwagi.Nie mogłam nic powiedzieć.

<Cato?>

Od Cato - Cd Fiammy

Powoli zaczynałem otwierać oczy. Pierwsze co zobaczyłem to jeszcze nie wyraźny obraz Fiammy patrzącej się wprost na mnie.
Skupiłem się na swoim ciele. Czułem wyraźnie, że rany w większości były wygojone. Jedynie miałem bandaż na żebrach, gdzie nadziałem się na strzelistą skałę spadając z urwiska i usztywnione prawe skrzydło. Czułem się zdecydowanie lepiej. Oddychanie przychodziło mi z łatwością, na prawie. Płuca nadal trochę mnie bolało przy wdychaniu powietrza.
Ponownie zamknąłem oczy.
- Gdzieś ty mnie wywlokła?... - szepnąłem zmęczonym głosem.
<Fiamma?>

Od Fiammy CD Cato

Jedyne co zrobiłam to przymknęłam oczy i złożyłam delikatny pocałunek na jego czole.Cato stracił przytomność a ja położyłam się obok niego i przyłożyłam łeb do jego piersi.
-Co się stało?!-Usłyszałam głos w oddali.
Poderwałam łeb z taką szybkością,że coś mi strzeliło w karku.To był Radio!
-Choć tu!Pomożesz mi z nim.

~

-Gdzie ja..czy to piekło?-Wymamrotał Cato i lekko otworzył oczy.
-Wiesz..różnie nazywano naszą watahę.-Zaśmiałam się cicho.
Wszystkie rany się ładnie zagoiły dzięki Medykowi.Patrzyłam na śnieżnobiałego,zdrowego Cato.


<Cato?>

Od Cato - Cd Fiammy

Próbowałem się przewrócić na bok i wstać, ale nie miałem siły. Każdy oddech sprawiał mi wielką trudność. Oddychałem ciężko i nierównomiernie.
- Jaki... sens... ma życie... - zakrztusiłem się ponownie. - kiedy jesteś... tylko... problemem innych... - wydyszałem. Znów zakaszlałem, wypluwając przy tym trochę krwi. Najwidoczniej któreś z moich płuc było trochę lub bardzo uszkodzone. Przymknąłem oczy...
- Czemu... tak właściwie... tu jesteś... - powiedziałem spokojnie, nadal dysząc z wielkim trudem. Ponownie się zakrztusiłem, plując tym razem większą ilością krwi.
Przechyliłem lekko łeb w stronę wadery i tworzyłem swoje niebieskie oczy. Spojrzałem na nią z powagą.
- Czemu... - wyszeptałem najciszej jak mogłem...
<Fiamma?>

Od Fiammy CD Cato

-Dlaczego?-Szepnęłam.
Gdy tylko się oddalił ruszyłam za nim i byłam świadkiem tej krwawej masakry,lecz mu nie przeszkadzałam.Dlaczego?Nie mam najmniejszego pojęcia.Jak zahipnotyzowana przyglądałam się jak Cato próbuje się zabić i podeszłam dopiero wtedy kiedy się uspokoił.Wilk spojrzał na mnie z nienawiścią.
-Dlaczego aż tak bardzo ci na mnie zależy?
-A dlaczego tobie nie zależy na życiu?
Wilk jedynie warknął i jedną łapą spróbował mnie powalić.Odskoczyłam jedynie a kiedy usłyszałam po raz tysięczny jego jęk podeszłam bliżej i szturchnęłam go w pierś nosem.
-Nie jestem..nikomu..potrzebny.-Powarkiwał w połowie przytomny.-Zostaw mnie..
Jego oddech na chwilę się zatrzymał a wraz z nim moje serce.Nagle kaszlnął a potem zaczął się dławić.Kiedy spróbowałam go dotknąć odepchnął mnie.
-Zostaw!-Wrzasnął.

<Cato?>

Od Cato - Cd Fiammy

Mierzyłem ją przez chwilę wzrokiem, w beznamiętnym wyrazie twarzy.
- Nie pozwolisz? - odchyliłem łeb lekko do tyłu śmiejąc się złowieszczo. -Nie pozwolisz?! - krzyknąłem głośno. - A co z moją wolą? Co zrobisz TERAZ? - odwróciłem się gwałtownie i ruszyłem biegiem. Wiedziałem, ze niedaleko jest urwisko. Chciałem skoczyć.
Za dużo bólu. Rozsadzał mnie od środka. Nie obchodziło mnie to, że moja noga nie powinna być używana. Biegłem, już blisko. Urwisko było tuż tuż. Rozpędzony biegłęm w stronę krawędzi.
W ostatniej chwili wyhamowałem.
Wściekły zacząłem udrzeć w drzewa dookoła. Większość się połamało się po dwóch-trzech ciosach. W furii niszczyłem otoczenie, raniąc siebie. Kiedy większośc drzew w najbliższym otoczeniu leżała w drzazgach, zdyszany staję na środku wolnej przestrzeni którą stworzyłem.
Wpadam na kolana.
Krzyczę.
Krzyczę, jak jeszcze nigdy w życiu nie krzyczałem.
Leżę. Nie mam siły się podnieś.
- Zostaw... mnie... - mówię ciężko łapiąc oddechy do Fiammy. - ...do jasnej... cholery...
<Fiamma?>

Od Fiammy CD Cato

-Może mi na tej jednostce zależy,co?-Syknęłam.
-Zależy?-Zarechotał złowieszczo.-Nikomu na mnie nie zależy.
-Folli zależało..
-ZALEŻAŁO!-Krzyknął na cały las,wiedziałam,że trafiłam w słaby punkt.-Nie wspominaj mi o niej..nigdy..więcej.
Jedyną odpowiedzią z mojej strony było potulne kiwnięcie głową,nigdy tego nie zrobiłam,zawsze się stawiałam.Cato wpływał na mnie..dziwnie.Nawet przed rodzicami się nie kłaniałam ale gdy on coś mówił..wręcz chciałam to zrobić.Z tego co wiem nie posiadał on żadnych umiejętności hipnozy ale może o czymś nie wiem?
-A,więc...-Kontynuował.-Zostaw mnie losowi,wtedy na pewno już nigdy nie sprawię problemów.
-Nie pozwolę ci umrzeć.-Szepnęłam jedynie i wbiłam wzrok w ślepia basiora.

<Cato?>

Oc Cato - Cd Fiammy

- Jeśli ranny Cato zniszczy cały świat, to co z nim zrobi zdrowy? - podszedłem do wadery powolnym, dostojnym krokiem. Nie zważając na silny ból w łapie pewnie stawiałem nogi. Zatrzymałem się kilka centymetrów przed nią. Jako, ze jestem dość dużym wilkiem, alfa sięgała mi do obojczyka. Zniżyłem łeb, by spojrzeć jej prosto w oczy.
- Co cię obchodzi życie jednostki, będącej zagrożeniem dla innych - szepnąłem tuż przy jej twarzy. Wyprostowałem się, spojrzałem na nią z mrocznym uśmiechem. Zaśmiałem się - Skoro jestem taki niebezpieczny to dlaczego mnie nie zabijesz? No tak, właściwie nie musisz tego robić, bo jestem zagrożeniem również dla siebie. Sam się wykończę - zaśmiałem się ponownie ukazując majestat mojego śnieżnobiałego uzębienia. - W tym jednym akurat masz rację - spojrzałem na nią z powagę, nic nie okazywało, że kilka sekund temu się śmiałem.

Od Evanescence-Jak dołączyłam

Od dłuższego czasu chodziłam po lesie. Mimo iż zima to moja ulubiona pora roku, nie wyglądało to na zimę. Wręcz przeciwnie-Jak na luty było mi aż za gorąco. Nigdzie nie było śniegu, a niebo było tak czyste, że przez najbliższy tydzień nie spadnie z niego ani jedna kropla deszczu czy płatek śniegu. Zwierzyna pasie się na łąkach. Wszędzie pełno zieleni. Woda w rzekach i strumieniach bije ze źródła jak oszalała. Zima jest przereklamowana. Niby przysłowie mówi"luty, ubierz ciepłe buty" a śnieg utrzymywał się co najwyżej przez tydzień. Tam, gdzie tydzień temu leżała gruba śnieżna czapa, teraz jest gęste błoto. Czuję się jak bym szła po bagnisku.
-Nosz jasny szlak!-Krzyknęłam po tym, gdy zaczęłam zapadać się w gęstym błocie tuż koło jeziora.
Na moje szczęście niedaleko rósł krzew dzikiej kaliny. Wgryzłam się w gałąź i zaczęłam "wypływać" z błocka. Po chwili, gdy stałam już na lądzie zobaczyłam, że wyglądam jak potwór z Loch Ness. Miałam szczęście, że tuż obok było jezioro. Wskoczyłam do lodowatej wody. Cały osad spłynął ze mnie. Gdy wyszłąm na brzeg, spostrzegłam że ktoś mnie obserwuje....

<Ktoś? Obojętnie kto? ;-;>

Od Fiammy CD Cato

-Zaczekaj!-Zawołałam,czy on  naprawdę myślał,że go zostawię w takim stanie?-Powinieneś..powinnam się monitorować.
-Nie potrzebuję strażnika.-Odparł a od jego przedniej łapy odpadło parę listków odsłaniając rany.
-Właśnie widzę.-Powiedziałam z politowaniem.-Nie stracę kolejnego członka watahy.
-Nie będziesz moją niańką!-Warknął płosząc ptaki.
-Hej,spokojnie..-Powiedziałam o wiele ciszej.-Nie chcę cię kontrolować..
-Na serio?-Przerwał mi Cato z wyraźną kpiną.
-Chcę tylko dopilnować abyś nic sobie nie zrobił..i otoczeniu.
-Czy już wszyscy mnie postrzegają jedynie jako potencjalne zagrożenie?!
-Nie..ja nie.Po prostu..się o ciebie martwię.
-Nie musisz.-Burknął.-Sam sobie poradzę.
Mimo to nadal stał w miejscu wpatrując się we mnie, nie odchodził, po prostu stał i się patrzył.

<Cato?>

Od Cato - Cd Fiammy

Czy naprawdę cały świat jest zwrócony przeciwko mnie? Najpierw ta wadera, Folia? A mniejsza z tym. Napatoczyłem się na nią w pierwszą pełnię w watasze.
Teraz kolejna pełnia.
Jestem sam w górach i jakieś coś zwala mnie z krawędzi.
Umrzeć od upadku z wysokości?
Nadziać się na skałę?
Wykrwawić się po drodze?
Paść z pragnienie?
Nieeee. W życiu. Po co. Tu potrzeba czegoś bardziej subtelnego. Powoli, krok po kroku zabijać od środka, a potem niech ginie w męczarniach.
Nawet chociaż bym doszedł do tego źródełka. Ale naprawdę musiałem się na kogoś natknąć? Nosz...
Podniosłem się z grymasem na twarzy. Odwróciłem się.
- Cholerne pełnia - burknąłem pod nosem i zacząłem oddalać się od wadery.
<Fiamma?>

Od Fiammy CD Cato

Dopiero teraz zdałam sobie sprawę z podobieństw.Budowa ciała,znajomy grymas i ten intrygujący błysk w oku,tak to musiał być Cato.W jednej chwili ogarnęło mnie przerażenie i nieopisany smutek.
-Połóż się.-Powiedziałam tonem nieznoszącym sprzeciwu.
Wilk bez słowa wypełnił polecenie i z cichym jękiem położył się na już czerwonym od jego krwi śniegu.Ja za to zabrałam się do pracy.Pozbierałam jak największe liście z drzew nas otaczających,zgniotłam je i przyłożyłam do najgorszych ran.W czasie gdy balsam powoli łagodził ból zaczęłam opłukiwać szkarłatną sierść wodą ze źródła.Nie zwracałam uwagi na pełne bólu sprzeciwy oraz krzyki Cato i jedynie szeptałam co jakiś czas"To dla Twojego dobra" albo"Zamknij się już". Krew zaczęła powolutku ustępować miejsca śnieżnobiałej sierści zlewającej się z otoczeniem.Po paru godzinach podobnej terapii basior mógł chociaż wstać.Uśmiechnęłam się na ten widok i zaraz potem do mojej głowy zaczęły dolatywać pytania.
-No tak..pełnia.-Powiedziałam jakby to tłumaczyło wszystko.
-Co?-Odwrócił łeb w moją stronę,najwidoczniej nie dosłyszał.
-Znowu to samo?-Spytałam patrząc za niego znacząco.-Może następnym razem zakop się gdzieś czy coś,okey?
-O tym samym pomyślałem!-Powiedział dość sztywno.

<Cato?>

sobota, 21 lutego 2015

Od Cato - Do Fiammy

Cożem ja uczynił.
Nie mogłem się pospieszyć i uciec gdzieś w las? Niee, bo po co. To przecież tylko pełnia. Gdy nie masz nad sobą kontroli. Nie panujesz nad sobą. Gdy jesteś słaby. Gdy czujesz.
Świetnie.
Dlaczego nie mogę mieć silniejszego zaklęcia? Które by działało 365 dni w roku? Niestety to niemożliwe... Moc zaklęcia, opiera się na tym, jak trudno je złamać i na lukach w nim. Jeśli by działało cały czas, po jakimś czasie by się wypaliło. A tak, w pełnie, moc się regeneruje i może działać dalej...
Następnym razem, kiedy będzie pełnia, zakopie się w jakimś rowie. O! Wyruszę dzień wcześniej, żeby mieć pewność.
Szedłem dalej przez góry nocą gwiaździstą. Spokojnie balansowałem na krawędziach przepaści, głębokich tak, że nie było widać ich dna. Księżyc świecił na niebie, oświetlając mi drogę delikatnym światłem.
Byłoby idealnie, gdyby nie coś. "Coś" które z dużą siłą uderzyło mnie w bok, zrzucając z krawędzi urwiska. Obiłem się o kilka wcięć skalnych, które poraniły mnie i dotkliwie zraniły skrzydło, odcinając mi jedyną drogę ratunku.
Ciemność zbliżała się nieubłaganie szybko...
~
Pierwsze co poczułem to chłód. Zimno otaczające mnie i przenikające do kości.
Następny był ból. On z kolei ciasno oplatał moje całe ciało.
Otworzyłem oczy.
Leżałem na zimnym kamieniu. Dookoła prócz skał i wyschniętych kikutów drzew nie było tam nic. Było jeszcze ciemno. Gwiazdy i księżyc przysłoniły ciemne chmury. Musiało być dość blisko poranku, bo zewsząd otaczała mnie mgła.
Ból. Zazwyczaj nie znaczy nic dobrego. Spojrzałem w dół na łapy.
Pomimo całej moje tolerancji do krwi, flaków i ogólnej rozróby TO określiłby co najmniej mianem okropnie obrzydliwego ciężkiego przypadku. Pomimo chwilowych mdłości, moją uwagę przyciągnęło co innego. Tatuaż. On... Nie działa. Dopiero teraz zauważyłem, że odczuwam emocje... Czyżby się popsuł? Nie ważne, teraz trzeba dokończyć ogóle oględziny ciała...
Spróbowałem wstać.
Nic z tego. Ból w nodze powalił mnie z powrotem na zimny i jakże zakrwawiony kamień, co wywołało jeszcze większe moje cierpienie, bo jak się okazało, moje żebra też miały dość głębokie rany.
Próba druga stanięcia na nogi powiodła się, z wyjątkiem. Tylna lewa łapa została wykluczona i skazana na wleczenie się po ziemi, z uwagi na rozległe rany. Po czasie dość nie długim, do łapy dołączyło również skrzydło, w jeszcze gorszym stanie, najprawdopodobniej złamane. Ogółem mało było miejsc nieporanionych.
Czułem, ze długo nie pociągnę. Dawno nie piłem, a rany, niezasklepione, dalej broczyły krwią. Jeśli dalej tak pójdzie to się wykrwawię. Postanowiłem, więc resztkami sił ruszyć w stronę terenu watahy. Tam znajdowały się najbliższe źródełko z wodą, która nigdy nie zamarza (najprawdopodobniej stworzył je jakiś starszy wilk, używając bardzo zaawansowanej magii, ale nie będę się rozwodzić na ten temat).
I jak się powlec miałem, tak się powlokłem. Ze śniegiem za mną, działo się to samo co z moją sierścią - szkarłatniało.
Wzrok zaczyniał mi szwankować. Pole widzenia, powoli się zmniejszało. Opadałem z sił. Wiedziałem, ze już blisko. Już nie daleko, jedynie ta myśl trzymała mnie jeszcze na nogach.
Nagle zobaczyłem lekki obłoczek pary. Już chciałem biec, ale gdy lekko postawiłem tylą łapę na ziemi, przeszył mnie ból i zrezygnowałem natychmiast z pomysłu.
Zachwycony zacząłem pić wodę. Chyba nigdy zwykła woda mi tak nie smakowała. Gdy już nie mogłem więcej, ułożyłem się spokojnie i zamknąłem oczy. Odetchnąłem głęboko.
Z odprężenia wyrwał mnie cichy skrzyp śniegu. Gwałtownie otworzyłem oczy.
Przede mną stała czarna skrzydlata wadera. Jak mniemam Alfa mojej watahy:
- Ktoś ty? Co robisz na moim terenie? - spytała z wojowniczym tonem w głosie.
- Jestem Cato. Beta w twojej watasze - odpowiedziałem zmieszany... - To pewnie przez tą - nie dokończyłem, po zobaczyłem swoje odbicie w tafli wody. Moje futro było całkiem czerwone. Miejscami posklejane i mocno zabrudzone. Moją skórę przecinało wiele czerwonych szram.
<Fiamma? Wybacz, że to takie... Pokaźne cx>

Od Fiammy CD Shi

Stałam osłupiała patrząc się w głąb lasu,w miejsce w,którym zniknął Shi.Nic nie rozumiałam.Chciałam do niego pobiec i go pocieszyć,lecz..co ja mu miałam powiedzieć?"Shi nie martw się ale i tak nic do ciebie nie czuję."Zostańmy przyjaciółmi nie wystarczy.Westchnęłam ciężko a zaraz potem do moich uszu doleciało pełne bólu wycie.Powinnam go zostawić samego.Musi to przetrawić i zrozumieć.Chciałam mieć przyjaciela a nie..chłopaka.

~

Mijały dni a ja i Shi nawet się nie widzieliśmy.Kiedy przechadzałam się kontrolnie po watasze nie mogłam go dostrzec.W końcu kiedy doszło do sprawdzania obecności musieliśmy na siebie trafić.Bolało mnie każde słowo płynące z jego ust.Żadnego uśmiechu ani uczuć jedynie bezbarwne,eleganckie słowa.W końcu kiedy skończyłam procedurę odwróciłam się aby odejść,lecz wtem usłyszałam prawie niesłyszalny szept:
-Fi,zostań.-Rzekł Shi a jego głos brzmiał jakby nie spał od naszego ostatniego spotkania.
Przystanęłam,w moim oku pojawiła się łza,lecz szybko ją starłam i odwróciłam łeb ku niemu...

<Shi?>

Od Shi CD Fiammy

-Taak... To znaczy... Eee.. -jęknąłem.
-Tak?
-P-podobasz mi się... - wypaliłem i zacisnąłem zęby.
Przymknąłem oczy i usiadłem na śniegu. Spojrzałem na Fi. Była taka pię... Co ja odwalam?!
-Ja przepraszam, bo...
-Spokojnie. - uśmiechnęła się.
Spojrzałem w górę. Miliony gwiazd błyszczał jasnym światłem. Księżyc zdawał się mówić "I widzisz, jak namieszałeś?".
-Fiamma, przepraszam. Ja po prostu... po prostu... Nie chcę zranić kolejnej osoby. Ale Fi, ja cię kocham. Tylko nie chcę, żebyś cierpiała. Przepraszam... - szepnąłem znowu i odbiegłem.

~*~

Położyłem się pod drzewem. Byłem głęboko w lesie, był już dzień. Ptaki wrzeszczały jak zwykle, ale było w tym wszystkim coś niepokojącego.
Nie zwracałem na to uwagi. Zamknąłem oczy i zacząłem karcić samego siebie w myślach. Znowu kogoś zraniłem. Chyba po to byłem stworzony.

< Fiamma? Przepraszam D: >

Od Fiammy CD Shi

-Ekhem..co chciałeś powiedzieć?-Nie dawałam za wygraną.
-Naprawdę nic ważnego.-Speszył się Shi.-Po za tym..Ah  nieważne.
-Pierwszy raz widzę abyś się zacinał.Coś się stało?
-No bo..-Shi odwrócił łeb.
Zagrodziłam mu drogę i spojrzałam mu prosto w oczy.Powoli zbliżając się zamiatałam ogonem śnieg.
-Jeszcze raz..-Zaczęłam całkowicie spokojnym tonem,mój pysk był przy jego uchu.Szepnęłam.-Coś chciałeś mi powiedzieć?

<Shi?Brak weny :c>

wtorek, 10 lutego 2015

Od Shi CD Fiammy

-Nie - powiedziałem i się uśmiechnąłem.
-Dobra..

~*~

Gdy doszliśmy na miejsce nie miałem, co zrobić. Chciałem jakoś zagadać, ale nie wiedziałem jak.
-Hej, bolało kiedy... spadłaś.. - w połowie zdania zorientowałem się, że to brzmi okropnie głupio.
-Co?
-A, nic... - powiedziałem i zacząłem patrzeć się na własne łapy.

< Fi? Nie mam czasu, przepraszam :c >

poniedziałek, 9 lutego 2015

Od Folii CD Radioactive

-Nie wiem czy to dobry pomysł...chyba nie nadaję się na matkę.-Wyznaję.
-Przecież będę prży tobie!-Mówi pokrzepiająco.
Uśmiecham się blado. Może by jednak spróbować? Ten jeden raz?
-Dobra..namówiłeś mnie.

<Radio? Ewna zdechła :c>

Od Radioactiv'a CD Folli

- No... Przypomniało mi się coś...- zacząłem leniwie z odrobinką zawstydzenia.
- Co?- mruknęła, poprawiając sobie grzywkę.
- Myślałem ostatnio o szczeniaczkach... No wiesz. Takich "naszych".- powiedziałem na jednym oddechu.
- Radio...- sapnęła cicho.
- Hem?- odpowiedziałem, otrzepując się beztrosko z kurzu.

< Foll? Daję wolną łapę cx >

środa, 4 lutego 2015

Od Calzini CD Hyphen

Zamyśliłam się,nie byłam pewna czy to dobry pomysł.Czy ja się nadaję na matkę?Jestem raczej porywcza i jak mogę to uciekam od aż takiej odpowiedzialności ale Hyp przy mnie będzie.On zawsze pomoże.Jąkając się troszeczkę odpowiedziałam:
-Hm..n-no myślę,że raczej tak.Ale..kiedy b-byś..chciał?
-Jak najszybciej.-Uśmiechnął się szelmowsko.
Roześmiałam się.

<Hyp?Ty o tym piszesz ja nie mam zamiaru!xD>

wtorek, 3 lutego 2015

Od Hyphena CD Calzini

// Morteł, napiszesz Hyp i Cal w formularzu o patnerach? :3 //


-Hej, a co z potomstwem? - spytałem, gdy już byliśmy sami.
-Szczeniaki?
-Tak. Czy... mamy je w planach?


< Calzini? Miziu, miziu \(^.^\)