-Zaczekaj!-Zawołałam,czy on naprawdę myślał,że go zostawię w takim stanie?-Powinieneś..powinnam się monitorować.
-Nie potrzebuję strażnika.-Odparł a od jego przedniej łapy odpadło parę listków odsłaniając rany.
-Właśnie widzę.-Powiedziałam z politowaniem.-Nie stracę kolejnego członka watahy.
-Nie będziesz moją niańką!-Warknął płosząc ptaki.
-Hej,spokojnie..-Powiedziałam o wiele ciszej.-Nie chcę cię kontrolować..
-Na serio?-Przerwał mi Cato z wyraźną kpiną.
-Chcę tylko dopilnować abyś nic sobie nie zrobił..i otoczeniu.
-Czy już wszyscy mnie postrzegają jedynie jako potencjalne zagrożenie?!
-Nie..ja nie.Po prostu..się o ciebie martwię.
-Nie musisz.-Burknął.-Sam sobie poradzę.
Mimo to nadal stał w miejscu wpatrując się we mnie, nie odchodził, po prostu stał i się patrzył.
<Cato?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz