niedziela, 11 stycznia 2015

Od Mellody do Cato


Szłam powoli przez las. Byłam niezwykle smutna. Nikt mnie nie potrzebował, nikt nie chciał mnie u siebie... Raptem potknęłam się o kamień.
-Ałaja !-krzyknęłam i się rozpłakałam, nie...nie z bólu ! Nikt nigdy mnie nie podniósł jak upadłam..."Wiecznie pohańbiona"- tak nazywały mnie wilki w mojej watażce... Raptem coś za mną zaszeleściło w krzakach i z nich wyskoczył młody basior. Napięłam grzbiet i wyszczerzyłam zęby.
-Co tu robisz ?-zapytał spokojnie basior.-I dlaczego płaczesz ?-musiał zobaczyć moją łzę i mokry pysk.
-Ech...-uspokoiłam się.-Jestem Mellody...I wędruje po świecie...A płakałam dlatego...-nie wiedziałam czy mu zaufać...ale....no dobra...-Bo nikt nigdy mnie nie lubił...Nazywali mnie pohańbioną lub wilkiem z ADHD.
-Och...Jestem Cato...
-Hm...-zamruczałam. Basior mi się podobał, ale wiedziałam, że i tak nie mam u niego szans..."Pohańbiona UMRZYJ !"-tylko te słowa miałam w głowie.
<Cato?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz