- Od pierwszego wejrzenia... Madame.- odrzekłem szarmancko. Popatrzyłem się na Szczura, siedzącego w grzywce Folli.
- Ale jeden warunek. Szczur ma mnie zostawić w spokoju.- oznajmiłem.
- Dobra, dobra.- uśmiechnęła się, a ja wyszedłem z jaskini, by
zaczerpnąć świeżego powietrza. Zima tuż tuż, czyli będzie jeszcze
zimniej, a śniegu przybędzie. Nie zdziwię się, jeżeli będę brodzić po
pas w śniegu.
- To idziemy się przejść?- odrzekłem, zaciągając się górskim powietrzem.
Wiatr zaczął lekko wiać, więc moja grzywka wirowała w wietrznym tańcu.
- Jeżeli czujesz się na siłach to proszę bardzo.- sapnęła. Miała pewnie nadzieję, że zostaniemy tutaj.
- W takim razie, w drogę!- zacząłem biec przed siebie.- Kto ostatni na
Polu Saturna ten... Ten Szczur!- wrzasnąłem. Gryzoń popatrzył na mnie z
pogardą. Foll nabrała powietrza i popędziła za mną.
< Foll? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz