Gdy wadera odbiegła oparłem się o drzewo i zamknąłem oczy.
~*~
Turlałem się po tęczy, wytworzonej przez moje wdzięczne sługi, kiedy zobaczyłem dziwny widok.
Calzini kierowała śmieciarką krzycząc:
- Z DROGI ŚLEDZIE, BO CAL JEDZIE! WASZE CIARKI PÓJDĄ DO ŚMIECIARKI!!!
Wskoczyłem na dach kabiny śmieciarki i zacząłem lizać powietrze, udając hipisa.
- Powietrze smakuje jak komary! - stwierdziłem.
Po drodze spotkaliśmy cztery smerfy, które na nasz widok uciekły pod sutannę księdza Robaka.Niedaleko stał Donald Tusk, który sprzedawał pączki i bananki.
W kolejce do niego, stał Mamut Maniek i jego córka Brzoskwinka.
- Maniek, ty stary pryku. - rzekła - Daj na banana!
A Maniek na to:
- Brzoskwinko, ty masz dopiero parę miesięcy! Kto ci pozwolił ćpać jagody?
Diego szturchnął Sida.
- Weź pomacaj moją wątrobę.
Na arenie Kraków zobaczyliśmy Międzynarodowe Stowarzyszenie Nergalów, walczące z niebezpieczną rasą krasnoludów. Obserwowaliśmy reakcję księdza Robaka na to widowisko.
Różowe lamy zabierają nas wszystkich na pogodną polankę wśród żółtych mleczyków. Tam ukamienowały naszą Drużynę Sześciu Pancernych i Cal (Smerfy, ksiądz Robak, ja i Calzini) fioletowymi kartofelkami.
~*~
Obudziłem się z krzykiem - całe szczęście, że był to tylko sen. TYLKO SEN.
-Hyp, Miru już jest.
-Dobra - westchnąłem - Jedźmy z tym koksem.
< Calzini? Ach, wyobraźnia ^w^ >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz