Biegłem przez pola i lasy, rzeki i góry, jeziora i pustynie... Chciałem
być jak najdalej od nich! Oni... Oni zabrali moją siostrę i zhańbili
moje mienię! A w dodatek zabili najbliższych! Ale na szczęście znalazłem
nową watahę i dom...
---Rano---
Usiadłem pod drzewem. Nasłuchiwałem. Słyszałem... Ptaki, wiatr i...
Ciężkie dyszenie? Ktoś najwyraźniej biegnie w moją stronę. Ustawiłem się
w pozycji bojowej i... Z krzaków wyszła mała waderka.
- Kim jesteś? - spytałem.
- Ch... Choco...- wysapała. Wyraźnie była zmęczona po długim biegu. Potem dodała:
- A ty? Należysz do jakiejś watahy?
- Tak. - uśmiechnąłem się ciepło. Lubię dzieci. To mniejsza wersja mnie.
- A... A mam przyjemność poznać alphę?
- Nie. Ale mogę Cię do niej zaprowadzić.- wstałem i po kilku minutach byliśmy u Morte- naszej Alphy.
<Choco?>
Dodacie shout boxa? Bo jestem teraz na tabku ;c
OdpowiedzUsuń